Brushpeny z Lidla - wstępne obserwacje


Lidl wtóruje Biedronce i wypuszcza swoje brushpeny, które były dostępne już w zeszłorocznej ofercie, ale jakimś cudem je przegapiłam. Nie uwierzycie, ale one nawet mi się potem śniły, a ja bardzo rzadko pamiętam swoje sny, także możecie sobie wyobrazić, jak wielką miłością pałam do kolorowych drobiazgów i jak wielkie znaczenie mają dla mojej sfatygowanej psychiki. Pociesza mnie trochę fakt, że jest to jeden z sympatyczniejszych nałogów i podziela go ze mną naprawdę ogromna rzesza ludzi, głównie dziewczyn.


A zatem, mili moi, 24 kolory brushpenów za 18 złotych. Cenowo wychodzi tak samo, jak w Biedronce, tyle że tam można kupić 12 kolorów za 9 złotych. Ale w przypadku produktu z Lidla w cenie mamy także naprawdę bajeranckie opakowanie - z mlecznego plastiku, zamykane na dwa zatrzaski i bardzo wygodne. Na pewno nie będę się go pozbywać. 


Kolor tuszu zazwyczaj zgadza się z tym, co sugeruje skuwka - z jednym poważnym wyjątkiem. Brudny żółty, wręcz taki beżowaty, w rzeczywistości jest jasny, słoneczny. Jest jaśniejszy od żółtego z jasną skuwką, który następuje po nim. Zaś najjaśniejsza żółć to tak naprawdę neonowy kolorek, taki, jak w przypadku klasycznych zakreślaczy.


Na brush letteringu się nie znam, gdyż wciąż jestem na etapie "pora ćwiczyć" (nawet już wydrukowałam karty pracy...), ale pewne rzeczy mogę stwierdzić od razu. Brushpeny Crelando są bardziej zbliżone do Eddingów niż mazakopędzelki z Biedronki. Po pierwsze, mają szczuplejszą końcówkę, po drugie - nie przebijają tak przez kartkę. Różnią się jednak na inne sposoby! Pędzelek jest bardzo smukły, wydłużony i miękko zakończony, wręcz lekko postrzępiony - w niektórych pisakach mniej, w innych bardziej. Przez to rysowane kreski i litery z bliska wyglądają bardziej niedbale, tak jakby zostały namalowane pędzlem z włosia. 


Mazakiem z Biedronki uzyskamy po prostu inny efekt - litery będą grubsze, bardziej "markerowe". Trudniej się nimi robi cienkie kreski, o czym już pisałam przy okazji haulu z Biedronki. Ale to też ma swój urok, prawda? Edding to nadal jak dla mnie niekwestionowany zwycięzca, przynajmniej jeśli chodzi o te trzy opisywane zestawy brushpenów. Końcówka zbita, niezbyt miękka, ale też nie za twarda - oto tak zwany złoty środek. 
Mazaki z Lidla plasują się jak dla mnie na tej samej półce, co te z Biedronki, choć mam wrażenie, że ich trwałość będzie gorsza. Wszystko wyjdzie w praktyce, ale jak na razie już po krótkich ćwiczeniach grubych kresek zauważyłam, że końcówka brushpena tak jakby delikatnie wyszła ze środka. Wystarczyło ją delikatnie wsunąć palcami i całość wygląda jak nowa, ale trochę mnie niepokoi ta cecha. Słyszałam też, że szybko wysychają... To nie wróży dobrze przyszłości mazaków.


Tak się składa, że nie mam w domu papieru śniadaniowego, więc zajumałam z szafki papier do pieczenia i tak oto za radą jednej dziewczyny z Instagrama poćwiczyłam trochę literek. Zaleciła mi zacząć od zdań, aby wiedzieć, jak trzymać mazak w dłoni, ale przyznam, że to chyba jednak za wysokie progi i lepiej zacząć od pojedynczych kresek i znaków. I tak oto pierwszy rząd liter wyrysowałam brushpenem z Lidla, drugi Eddingiem, a trzeci mazakopędzelkiem z Biedronki. I jako początkująca utrzymuję swoją opinię - najwygodniej i najłatwiej używa mi się Eddingów. W lidlowych najbardziej przeszkadza mi to, że w jednym zestawie zdarzają się różne końcówki - niektóre bardziej miękkie, inne mniej, ich postrzępienie też można podzielić na kilka poziomów... Biedronkowe są raczej wszystkie takie same i to przemawia na ich plus, ale znowu musimy się zastanowić, czy będzie nam odpowiadać ich grubość.


Jako że dopiero zaczynam przygodę z brush letteringiem, póki co pozostawię ocenę w zawieszeniu. Poćwiczę trochę, porównam, zobaczę, jak będą się sprawować, gdy zostaną nieco "zużyte". Mam nadzieję, że się nie poddam i nauczę choćby podstawowej kaligrafii brushpenami, bo bardzo mi się podobają słowa pisane w takim stylu. A prawdziwy artysta nawet pogryzionym ołówkiem potrafi stworzyć cuda, więc nie sądzę, aby brushpeny za grube pieniądze były wymagane na start, bo jak się chce, to można wszystko zdziałać nawet tanimi zamiennikami. Ale oczywiście decyzja należy do Was.

Kształt: smukła, podłużna końcówka, obudowa trójkątna
Cena regularna: 17,99 zł
Dostępność: cykliczna, Lidl

Zachęcam do polubienia fanpage, aby być na bieżąco.

Komentarze

  1. Używałam tych pisaków z lidla, ale bardziej nadają się do kolorowania ;) Strasznie szybko końcówka się niszczy i rozwarstwia. Prędzej można się sfrustrować niż coś wykaligrafować. Za to Eddingi są świetne! ♥

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty