Pastelowe Stabilo Swing Cool
Czyż nie są cudowne? Pastelowe Stabilo to absolutny hit wśród studygramów. Każdy musi je mieć. Obojętnie, czy w wersji klasycznej, czy mini, czy też właśnie z rodzaju swing cool. Choć oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby mieć wszystkie, chyba że aktualnie zjadamy tynk ze ścian, bośmy wydali wszystko na papiernicze drobiazgi. Nie żebym coś o tym wiedziała.
Niezorientowanym w temacie już tłumaczę, jak to jest z zakreślaczami, choć parę słów o tym padło w ostatnim poście. Większość z Was zapewne kojarzy to słowo z prostokątnymi mazakami o szerokich, ściętych końcówkach, które mażą na neonowo. Ostry żółty, jarzeniowy pomarańczowy... Wiecie, co mam na myśli, prawda? Te kolory odeszły do lamusa. Dzisiaj wiodą prym pastelowe. Są bardzo delikatne, łagodne dla oka i przyjemnie się na nie patrzy. Co prawda nie zwracają tak mocno uwagi, ale czy to naprawdę jest potrzebne? Każdy kolor, nawet ten najsubtelniejszy, wyróżnia się na tle białej kartki i czarnego tekstu, także jeśli ostre barwy męczą nasz wzrok, może warto zastanowić się nad hitem Instagrama i zaopatrzyć się w pastelowe zakreślacze? To daje +10 do inteligencji, mówię Wam, z takimi cudeńkami każde kolokwium jest do zaliczenia. Poza tym Wasze notatki (a dzięki nim także i Wy) staną się bardziej fancy - no tego argumentu to już nic nie przebije.
Najmocniejszym, najciemniejszym kolorem jest żółty. Nie mógłby być jaśniejszy, bo popadłby w "neonowość", taka to już specyfika tej barwy. Co ciekawe, Stabilo nadało pastelowym odcieniom oryginalne nazwy, niestety angielskie, a co za tym idzie - nieumywające się do nazw farb, które można odczytać w polskich sklepach typu Castorama (polecam, setna rozrywka - pozdrawiam firmę Dekoral i ich "chyba beżowy").
Swoją drogą kolor milky yellow powinien nazywać się banana yellow, bo jest to bardzo soczysta żółć, a nie mleczna i delikatna, ale w istocie brzmi to mniej "pastelowo" (cóż za synestezja). Ciekawe, kto wymyśla takie rzeczy. Podoba mi się hint of mint, a zarazem mam największy problem z rozsądnym przetłumaczeniem tego na polski, żeby brzmiało równie delikatnie. Bo taki dotyk turkusu to żaden kłopot, ale miętowa wskazówka? Miętowy trop? Ślad mięty? Hmm, chyba jednak wolę wymyślać od zera niż tłumaczyć.
Komu polecam zakreślacze w wersji swing cool? Na pewno wszystkim, którzy chodzą do szkoły lub na studia, gdyż smukłe obudowy są wprost stworzone do tego, by nosić je w piórnikach czy kosmetyczkach. Ślady, które zostawiają na papierze, nie są co prawda tak szerokie jak w przypadku klasycznych szerokich zakreślaczy. Tutaj można dostrzec podobieństwo do "szczupłych" Mildlinerów czy Twinlinerów. Co jednak najciekawsze, są to jedyne mazaki, które mają w dość specyficzny sposób obciętą końcówkę.
W "normalnych" zakreślaczach końcówka jest ukośna, ale ostro zakończona, a tutaj ten czubeczek jest obcięty. Nie przeszkadza to w użytkowaniu, jedynie zmniejsza szerokość pasma koloru, które pisak zostawia po sobie. Na powyższym zdjęciu przedstawiam porównanie empikowych pastelowych zakreślaczy i omawianych Stabilo.
Opakowanie według mnie nie jest zbyt funkcjonalne. Otwiera się pionowo i wymaga usunięcia papierowej wkładki, aby móc swobodnie wyciągać pisaki. Te wskutek noszenia potrafią wyskoczyć ze swoich przegródek. Ale plastik jest twardy, a opakowanie można wielokrotnie otwierać i zamykać, gdyż samo z siebie się zakleszcza. Nie ma brzydkiej taśmy, która ostatkiem sił trzymałaby całość w ryzach. Także jeśli ktoś z Was lubi trzymać takie rzeczy w pierwotnych "organizerach", to tutaj jak najbardziej można.
Jakość zakreślaczy nie budzi wątpliwości. Obudowy są przyjemnie matowe w dotyku i ładnie wykończone. Nie ma tu żadnych ostrych krawędzi. Kształty opisałabym jako opływowe. Jedyny mankament to spojenie kolorowego plastiku z białym w górnej części każdego pisaka. Jest nierówne, co osoby z nerwicą natręctw może doprowadzić do szału, ale większość zapewne nawet nie zwróci na to uwagi. Jednak jako że Stabilo to Firma przez wielkie F, a my płacimy Pieniądze przez wielkie P, to muszę ten fakt odnotować i wziąć pod uwagę przy ocenie.
Oczywiście produkt do najtańszych nie należy. Za zestaw sześciu kolorów zapłaciłam prawie 30 zł w sklepie stacjonarnym, który prowadzi sprzedaż internetową. Możliwe, że z czasem pojawią się tańsze opcje, póki co w niewielu sklepach te zakreślacze są w ogóle dostępne. Owe sześć odcieni w wersji klasycznie szerokiej dostaniemy już za 25 zł. Jeśli nie chcemy aż tylu kolorów (choć nie wiem, kto taki mógłby nie chcieć), możemy się zdecydować na zestaw czterech za 20 zł z hakiem, w którym są tylko zimne barwy - brakuje milky yellow oraz creamy peach.
Osobiście polecam pastelowe zakreślacze w każdej wersji. Klasyczna, mini, swing cool - zdecydujcie po prostu, co Wam będzie lepiej pasowało do piórnika czy na biurko.
Kształt: zakreślacze jednostronne, smukłe
Cena regularna: ok. 30 zł za 6 kolorów
Dostępność: stała (zamawiałam tu)
Ocena: 9/10
Zachęcam do polubienia fanpage, aby być na bieżąco.
Najmocniejszym, najciemniejszym kolorem jest żółty. Nie mógłby być jaśniejszy, bo popadłby w "neonowość", taka to już specyfika tej barwy. Co ciekawe, Stabilo nadało pastelowym odcieniom oryginalne nazwy, niestety angielskie, a co za tym idzie - nieumywające się do nazw farb, które można odczytać w polskich sklepach typu Castorama (polecam, setna rozrywka - pozdrawiam firmę Dekoral i ich "chyba beżowy").
Swoją drogą kolor milky yellow powinien nazywać się banana yellow, bo jest to bardzo soczysta żółć, a nie mleczna i delikatna, ale w istocie brzmi to mniej "pastelowo" (cóż za synestezja). Ciekawe, kto wymyśla takie rzeczy. Podoba mi się hint of mint, a zarazem mam największy problem z rozsądnym przetłumaczeniem tego na polski, żeby brzmiało równie delikatnie. Bo taki dotyk turkusu to żaden kłopot, ale miętowa wskazówka? Miętowy trop? Ślad mięty? Hmm, chyba jednak wolę wymyślać od zera niż tłumaczyć.
Komu polecam zakreślacze w wersji swing cool? Na pewno wszystkim, którzy chodzą do szkoły lub na studia, gdyż smukłe obudowy są wprost stworzone do tego, by nosić je w piórnikach czy kosmetyczkach. Ślady, które zostawiają na papierze, nie są co prawda tak szerokie jak w przypadku klasycznych szerokich zakreślaczy. Tutaj można dostrzec podobieństwo do "szczupłych" Mildlinerów czy Twinlinerów. Co jednak najciekawsze, są to jedyne mazaki, które mają w dość specyficzny sposób obciętą końcówkę.
W "normalnych" zakreślaczach końcówka jest ukośna, ale ostro zakończona, a tutaj ten czubeczek jest obcięty. Nie przeszkadza to w użytkowaniu, jedynie zmniejsza szerokość pasma koloru, które pisak zostawia po sobie. Na powyższym zdjęciu przedstawiam porównanie empikowych pastelowych zakreślaczy i omawianych Stabilo.
Opakowanie według mnie nie jest zbyt funkcjonalne. Otwiera się pionowo i wymaga usunięcia papierowej wkładki, aby móc swobodnie wyciągać pisaki. Te wskutek noszenia potrafią wyskoczyć ze swoich przegródek. Ale plastik jest twardy, a opakowanie można wielokrotnie otwierać i zamykać, gdyż samo z siebie się zakleszcza. Nie ma brzydkiej taśmy, która ostatkiem sił trzymałaby całość w ryzach. Także jeśli ktoś z Was lubi trzymać takie rzeczy w pierwotnych "organizerach", to tutaj jak najbardziej można.
Jakość zakreślaczy nie budzi wątpliwości. Obudowy są przyjemnie matowe w dotyku i ładnie wykończone. Nie ma tu żadnych ostrych krawędzi. Kształty opisałabym jako opływowe. Jedyny mankament to spojenie kolorowego plastiku z białym w górnej części każdego pisaka. Jest nierówne, co osoby z nerwicą natręctw może doprowadzić do szału, ale większość zapewne nawet nie zwróci na to uwagi. Jednak jako że Stabilo to Firma przez wielkie F, a my płacimy Pieniądze przez wielkie P, to muszę ten fakt odnotować i wziąć pod uwagę przy ocenie.
Oczywiście produkt do najtańszych nie należy. Za zestaw sześciu kolorów zapłaciłam prawie 30 zł w sklepie stacjonarnym, który prowadzi sprzedaż internetową. Możliwe, że z czasem pojawią się tańsze opcje, póki co w niewielu sklepach te zakreślacze są w ogóle dostępne. Owe sześć odcieni w wersji klasycznie szerokiej dostaniemy już za 25 zł. Jeśli nie chcemy aż tylu kolorów (choć nie wiem, kto taki mógłby nie chcieć), możemy się zdecydować na zestaw czterech za 20 zł z hakiem, w którym są tylko zimne barwy - brakuje milky yellow oraz creamy peach.
Osobiście polecam pastelowe zakreślacze w każdej wersji. Klasyczna, mini, swing cool - zdecydujcie po prostu, co Wam będzie lepiej pasowało do piórnika czy na biurko.
Kształt: zakreślacze jednostronne, smukłe
Cena regularna: ok. 30 zł za 6 kolorów
Dostępność: stała (zamawiałam tu)
Ocena: 9/10
Zachęcam do polubienia fanpage, aby być na bieżąco.
Ładne pastelowe kolory pisaków kojarzą mi się z młodością. Wtedy nie było takiego wyboru artykułów biurowych. Dziś jest wszystko od kredek przez flamastry i dziurkacze https://somax.eu/87-dziurkacze-i-zszywacze a na zszywaczach kończąc. W dzisiejszych czasach dzieci i osoby pracujące w biurze mają dużo frajdy, że mogą używać takich artykułów.
OdpowiedzUsuńO tak, nauka jest zdecydowanie przyjemniejsza, gdy ma się taki wybór kolorowych przyborów. :)
Usuń