Flamastry 60 kolorów - Bruynzeel Holland
Sześćdziesiąt kolorów! Większego zestawu próżno szukać w Polsce. W Internecie znalazłam głównie pięćdziesiątki oraz sześćdziesiątkę z Faber Castell. Co ciekawe, tych, które nabyłam w Action, nie udało mi się odnaleźć, jednak zauważyłam ich młodszego brata, czyli zestaw 50 kolorów. Jeśli chcecie wejść w posiadanie zestawu takiego jak mój, musicie wybrać się do sklepu Action, o którym powstał już osobny post.
Im więcej kolorów, tym lepiej - od zawsze wychodziłam z tego założenia. Wolałam dopłacić i mieć duży zestaw niż kupić mały i żałować, że kolorów brakuje. Ostatnio trochę mi się pozmieniało i często wolę najpierw zapłacić za pojedynczy mazak (jeśli jest taka możliwość) i sprawdzić, czy mi odpowiada, a nie od razu rzucać się na najdroższą paczkę miliona barw. Jednak w Action straciłam resztki zdrowego rozsądku i zapewniam Was, że mało kto pozostałby tam poczytalny (nie licząc oczywiście normalnych ludzi, którzy z papierniczym świrstwem nie mają nic wspólnego). Wystarczyło jedno spojrzenie na opakowanie flamastrów Bruynzeel i już wiedziałam, że nie wyjdę bez nich ze sklepu. Nie przeszkadzało mi, że to zwykłe mazaki typu felt-tip, których trochę już mam. Uznałam, że jeśli okażą się wystarczająco dobre, to część pomniejszych, dawniej kupionych zestawów, po prostu oddam. Albo będę trzymać niczym zazdrosny pies ogrodnika.
Taka liczba flamastrów przytłacza. Sprawdzanie wszystkich kolorów trwa wieki i jest wręcz męczące, zwłaszcza gdy psujesz już czwarty swatch pod rząd, myląc cyferki i pomijając niektóre z czekających w kolejce mazaków. Ale jest to całkiem przyjemne przytłoczenie. No, byłoby jeszcze przyjemniejsze, gdyby pisaki znajdowały się w jakimś bardziej praktycznym opakowaniu. Tutaj mamy tylko giętką folię, kartonową etykietę i dwie plastikowe wkładki, co średnio zdaje egzamin. Ciężko wysunąć mazaki na wytłoczkach i trzeba raczej zostawić je w środku i wyławiać pojedynczo palcami. Nie jest to szczególnie wygodne. Na tegoroczne urodziny dostałam 50 flamastrów Milana w plastikowej walizce i od tego czasu jestem bardziej surowa, jeśli chodzi o foliowe czy kartonowe niewygodne etui. Z drugiej strony i tak większość pisaków przekładam do pojemników, a dzięki kiepskiemu opakowaniu cena zestawu jest niższa, więc może nie powinnam narzekać.
Jeśli chodzi o same flamastry, to jestem bardzo zadowolona. Wszystkie piszą niemal tak samo, żaden nie ma zepsutej końcówki - czy to wbitej do środka, czy poszarpanej, czy też wypisanej. Tradycyjna końcówka felt-tip, o której już rozprawiałam przy okazji mazaków Herlitz, spełnia swoje zadanie. Tusz szybko wsiąka w kartkę, więc nie musimy się martwić o rozmazywanie. Na cienkich zeszytowych kartkach trochę przebijają, na grubszym papierze (takim jak w zeszytach Oxford) już nie. Oczywiście nie mówię o wielokrotnym poprawianiu napisu czy rysunku, tylko zwykłym pisaniu.
Odcieni jest mnóstwo i zdaje się, że żaden kolor nie został potraktowany po macoszemu. No, może prawdziwej zieleni jest trochę mniej, za to barw niebieskich i niebieskawych oraz różowych i różowawych mamy tutaj zdecydowanie najwięcej, co mnie bardzo cieszy. Jest kilka bardzo delikatnych, jasnych kolorów, lecz większość określiłabym mianem "soczystych". I co najważniejsze, niemal w każdym przypadku kolor tuszu pokrywa się z barwą obudowy, a jeśli już jest jakaś różnica, to naprawdę niewielka, mieszcząca się w marginesie błędu - wszak wiadomo, że kolor lśniącego plastiku nigdy nie będzie identyczny jak tuszu, który wsiąknie w kartkę.
Komu polecam ten zestaw? Oczywiście dzieciom, które są jeszcze na etapie zachwytu nad malowaniem, a także starszym zakręconym na punkcie stationery. Flamastry wychodzą bardzo tanio: niemal 24 złote za 60 kolorów (niecałe 40 groszy za sztukę), gdzie za zestaw Connector z Faber Castell trzeba zapłacić prawie 80 zł, przy czym jest on zapakowany w plastikową walizeczkę.
Na Bruynzeel stać każdego. Jeśli mieszkacie w pobliżu Action, zachęcam do odwiedzin, a jeśli nie, można też zamówić 50 kolorów w Internecie, co jednak wyjdzie sporo drożej m. in. ze względu na koszty wysyłki. Jeśli jednak nie lubicie flamastrów typu felt-tip, to nie kupujcie ich tylko ze względu na potężną paletę barw. Poleciłabym Wam zamiast tego zestaw 50 odcieni Crayola Super Tips, gdyby nie fakt, że od jakiegoś czasu wszędzie są niedostępne i sama nie zdążyłam ich kupić. Ale może powrócą? Oby! A do tego czasu będę cieszyć serduszko produktem firmy Bruynzeel. A swoje marzenia o zestawie 100 mazaków, które chciałam sprowadzać z zagranicy, chyba póki co odłożę na dalekie "później".
Kształt: końcówka typu felt-tip, obudowa okrągła
Cena regularna: 23.49 zł
Dostępność: 60 kolorów - stacjonarny sklep Action, 50 kolorów - np. tutaj.
Ocena: 10/10
Zachęcam do polubienia fanpage, aby być na bieżąco.
Komentarze
Prześlij komentarz