Zestaw cienkopisów Staedtler Triplus Fineliner 50 (48 kolorów)


Nie zaczęłam zbyt dobrze września i mimo że nie chodzę już do szkoły, to przeżywam jakiś kryzys. Dziwna rzecz, nie powinnam już teraz martwić się bez potrzeby, skoro na stancję wracam dopiero za trzy tygodnie, ale jak widać biochemia mózgu swoje uważa i swoje robi, a moja świadomość nie ma nic do gadania. Mam nadzieję, że recenzja bodaj najwspanialszego zestawu, jaki posiadam w swych zbiorach, poprawi mój nastrój. 


Jestem papierniczym freakiem - to widać, słychać i czuć. Ale nawet ja nie kupiłam tak drogiego zestawu - choć oczywiście marzyłam o nim od lat, to myśl o ponad dwóch stówkach na mazaki nawet mnie stopowała. Cienkopisy te otrzymałam od chłopaka na dwudzieste pierwsze urodziny, czyli raptem kilka miesięcy temu. Idealnie przed sesją, dzięki czemu mogłam ich użyć do przedegzaminowych notatek. Możecie sobie tylko wyobrazić moją ucieszoną gębę, gdy przyszła do mnie paczucha z tymi cudeńkami. Wcześniej cienkopisy kupowałam w małych zestawach, np. w Biedronce, a moje ulubione Stabilo kompletowałam miesiącami jeszcze w liceum, kupując raz po raz sztukę lub dwie. Pierwszym takim niesamowitym prezentem był rollerset z 25 Stabilo pen 68, do którego też potem dokupowałam kolejne kolory, nawet prosząc przyjaciółkę o doszycie miejsc, żeby zmieścić ich jak najwięcej w owym rollersecie (o czym będzie osobny post). A tutaj dostałam przepiękną, blaszaną puszkę ze wszystkimi możliwymi kolorami od razu. Oj, jak ja szalałam!


Dlaczego warto kupić cały zestaw od razu? Jest jeden szczególny powód. Staedtler triplus nie są podpisane numerami jak Stabilo. Nie mają też nazw. Owszem, jakieś tam po Internecie kursują, ale i tak trudno je dobrać do konkretnych kolorów bez oznaczeń. Dlatego jeśli kupi się jakiś mały zestaw lub w ogóle zacznie od kompletowania swojego zestawu na sztuki, potem trudno dokupić te cienkopisy, których nam brakuje. I to chyba jedyna wada. Co ciekawe, Staedtler triplus color (czyli flamastry) w małych zestawach dostępnych w Empiku są podpisane numerami - nie wiem, jak sprawa ma się w przypadku większych pakietów. Tak się składa, że nie mam (jeszcze?) ani jednego przedstawiciela flamastrów triplus color, toteż moja wiedza na ich temat jest ograniczona.


Jednak same cienkopisy, oznaczone czy nie, są absolutnie wspaniałe. Całe życie byłam wierna Stabilo, ale odkąd mam pakiet Staedtlerów niemalże o nich zapomniałam. Cienkopisy Stabilo mają kanciaste, krótkie końcówki, które pod pewnym kątem po prostu nie piszą albo przerywają, tymczasem Staedtlery wyposażono w wydłużone i bardziej stożkowate rysiki, dzięki którym mamy większe możliwości operowania narzędziem. Stabilo najłatwiej się pisze, stawiając cienkopis niemal pionowo, zaś Staedtlerem można tworzyć piękne kursywy i nie ma z tym żadnego problemu. 


Powyżej porównanie cienkopisów, które pochodzi z tej recenzji. Na nim doskonale widać różnicę między produktami firmy Stabilo i Staedtler. Na uwagę zasługuje także fakt, że Stabilo mają heksagonalną obudowę, natomiast Staedtlery - trójkątną. Trudno orzec, która jest wygodniejsza. Osobiście lubię oba typy, ale znam osoby, które preferują heksagonalną, zwłaszcza w przypadku kredek. 


Jeśli lubicie podróżować z cienkopisami jak ja (przyznałam już, żem freak, nie każcie mi tego robić ponownie), to oczywiście nie polecam tachać ze sobą pięknej, acz ciężkiej puszki. Na AliExpress są dostępne lekkie, wygodne rollersety z opcją 48 miejsc - w sam raz dla naszych cienkopisów, gdyż co prawda ich suma w zestawie wynosi 50, ale dwa kolory się powtarzają - czarny i kremowy - toteż nie ma potrzeby zabierania wszystkich pięćdziesięciu. 

Co więcej, przyznam szczerze, że owa efektowna puszka nie jest szczególnie wygodna, jeśli nie macie dużego biurka, na którym możecie rozłożyć ją w całości na płask i przełożyć wierzchnią wytłoczkę z cienkopisami na pokrywę. Dopiero wtedy osiąga się dostęp do wszystkich kolorów, gdyż  pierwotnie połowa z nich jest ułożona na drugiej połowie. Ułożenie, które zalecam, widać na tytułowym zdjęciu posta. Przy czym pamiętajcie, żeby z rozmachu nie zamknąć puszki z tak przełożoną wytłoczką, bo to się skończy niestety wypadnięciem całości, a także poszczególnych cienkopisów z ich miejsc.


Uwielbiam ten zestaw i jestem przekonana, że przypadnie do gustu każdemu. Cena może i przeraża, ale to jedyny sposób, aby zyskać wszystkie kolory, przynajmniej w Polsce, gdzie zestaw 48 w kartoniku jest niedostępny, a cienkopisy na sztuki można kupować tylko w ograniczonej puli kolorów. Jeśli chcecie kogoś (kogoś zajaranego na punkcie papierniczych pierdół ofkors) uszczęśliwić na poziomie over 9000, to ta cienkopisowa puszka pandory z pewnością okaże się źródłem owego szczęścia.


Kształt: cienkopisy o standardowej, choć wydłużonej końcówce; obudowa trójkątna
Cena regularna: 210 zł
Dostępność: stała (zamówione tutaj)
Ocena: 10/10

Zachęcam do polubienia fanpage, aby być na bieżąco.


Komentarze

Popularne posty